Dzieci z obronnością czy nadwrażliwością dotykową zdecydowanie lepiej tolerują mocny dotyk, mocne bodźce niż delikatne „mizianie”. Mówi o tym reguła Arndta-Schulza… wiedza… typowo (myślę) fizjoterapeutyczna. Praca z ciałem dziecka musi być oparta na procesach fizjologicznych w organizmie a nie na zasadzie, że komuś coś się wydaje… Dlatego, proszę nie mieszajmy tutaj w to propriocepcji, czyli w Polsce jak to mówią ‘czucia głębokiego’. Ja bardzo przepraszam…, że jestem upierdliwy, ale jestem ze środowiska fizjoterapeutycznego a nie tylko ‘terapeutów SI’ i zawsze będzie mnie to określenie w oczy kłuć. Propriocepcja dotyczy ‘czucia swojego ciała’…, czyli zależności między np. barkiem łokciem i dłoni w przestrzeni 3D. Czyli czujemy konkretnie swoje ciało i wszelkie zależności ciała wynikające od bycia w różnych pozycjach w przestrzeni. Wszak inaczej czujemy swoje ciało wisząc głową w dół. Ze swojej strony powiem, że nie idzie oddzielić propriocepcji od silnego dotyku (np. ugniatanie, wałkowanie) – drażniony jest wtedy jednocześnie zarówno zmysł dotyku (według reguły Arndta-Schulza) jak i propriocepcji. Niemniej dotyk dotyczy ‘dotyku’ a propriocepcja ‘czucia swojego ciała w przestrzeni’. Jeśli ktoś tego nadal nie rozumie zapraszam na moje warsztaty albo superwizje. Wiem zanudzam… trzymam się jednak merytorycznej /naukowej wiedzy.