Tak z mojego podwórka jako fizjoterapeuty. Sama czysta nadreaktywność dotykowa/nadwrażliwość dotykowa, jest najprostsza do wyprowadzenia. O ile znamy ‘psychofizjologię dotyku’ i nie ‘wdepnęliśmy’ w jakieś ‘mechaniczne’ szczotkowania, bez uważności na dziecku. Oczywiście nie zawsze ‘wyciąga się’ dzieci perfekcyjnie, najważniejsze jest jednak to żeby ta regulowana reaktywność na bodźce dotykowe nie zaburzała rozwoju dziecka w zakresie funkcji społeczno-poznawczych. To tak z obserwacji na ‘tle’ innych dzieci z odmiennymi zaburzeniami sensorycznymi, gdzie jest w mojej opinii bardziej jednak ‘pod górkę’ w procesie terapeutycznym. Sama obronność dotykowa to tak… wiem, że to głupio, – ale patrzę oczami terapeuty. Przyjemna łatwa praca ze 100 procentowym sukcesem.