Według wytycznych twórców metody, nazwa Integracja Sensoryczna („SI”) może być użyta tylko wtedy, gdy zajęcia są indywidualne i odbywają się według metodyki stworzonej przez Jean A. Ayres.
W artykule tym chciałbym odpowiedzieć na pytanie: Czy jest coś takiego jak grupowa integracja sensoryczna?!
Odpowiedź na tak postawione pytanie jest stosunkowo prosta. Według wytycznych twórców metody, nazwa Integracja Sensoryczna („SI”) może być użyta tylko wtedy, gdy zajęcia są indywidualne i odbywają się według metodyki stworzonej przez Jean A. Ayres.
Terapia Integracji Sensorycznej jest terapią zindywidualizowaną pod konkretne zaburzenia osobnicze, opartą na umiejętnym podążaniu za dzieckiem z jednoczesnym kierowaniem jego aktywności. Grupy w taki sposób metodycznie poprowadzić nie można, bo każde dziecko jest „inne” i każde ma odmienny profil sensoryczny. Można jednak na podstawie założeń teorii Integracji Sensorycznej (SI) stworzyć zajęcia grupowe, ale nie będą one terapią SI, lecz aktywnościami sensomotorycznymi. Aktywnościami ruchowymi (stymulującymi rozwój dziecka) z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu, nie mając jednak znamion celowej kierowanej terapii.
Podsumowując terapia jest naprawianiem działania zmysłów a aktywności sensomotoryczne są stymulowaniem rozwoju.
Wiem dziwnie to brzmi – jak masło maślane. Jednak jest różnica miedzy „terapią” (naprawiam) a „stymulacją” (rozwijam).
Konkluzja moja: Rozwijając „niezgrane zmysły” – można nieźle namieszać w rozwoju dziecka. A wtedy ewentualna terapia naprawcza idzie jak „pod górkę”. Terapia SI sama w sobie nie szkodzi. Jeśli już, to brak profesjonalizmu terapeuty.