Według pewnej teorii/koncepcji aktualnie szybko wchodzącej na nasz rynek… otoczenie z dźwiękami o niskiej częstotliwości dla układu nerwowego to sygnał ‘drapieżnika’. Są teorie, a może inaczej… zaczyna się mówić o ‘zamrażaniu’ niemowląt… a to nie jest fajne w dalszej perspektywie życia dziecka. Otóż to… przykład niemowlę na oddziale neonatologicznym zamiera w bezruchu ‘udając’ sen…, kiedy słyszy kroki wchodzącej pielęgniarki z kolejnym np. zastrzykiem… Dziecko stara się przetrwać… Pytanie… Komu ma pomóc ta suszarka w ‘uciszeniu’ dziecka… przecież nie w ‘ukołysaniu’ do snu…, rodzicowi czy dziecku? Może rodzic w terapię? Nie… żaden rodzic przecież nie chce źle dla swojego dziecka… To dobry punkt wyjścia… Może najzwyczajniej nie daje rady… i potrzebuje pomocy. To taka moja refleksja, nie musicie się ze mną zgadzać 🙂 a może jestem w błędzie… któż to wie… Nic bardziej nie pozwala zasnąć dziecku jak dotyk ‘wyregulowanego’ rodzica… i tego się trzymam.