Nie tyle, co nie polecam, co mam wątpliwości. Wszystko rozchodzi się o to, w jakim celu stosować tą kołderkę w nocy. Jeśli działa efekt ‘placebo’ to super. Jestem za. Jeśli mam jednak odnieść się do ‘empirycznego pojmowania propriocepcji’ to niestety badania eksperymentalne nad receptorami Golgiego sugerują, że pasywne rozciąganie tkanek mięśniowo-powięziowych – gdy włókna mięśniowe są w rozluźnieniu (a sen takim stanem rozluźnienia jest) – nie pobudza tych receptorów. Czyli niby, po co przykrywam skoro nie pobudza?! Używając kołderki muszę wiedzieć, co chcę osiągnąć. Nie wiem czy jest to logiczne, co piszę… ja zgłębiam ten temat od lat… ‘Wnikam zawodowo’ w mechanoreceptory tkanki łącznej, bo one są furtką do zmiany napięcia mięśni szkieletowych i stanu pobudzenia pacjenta/dziecka. Jestem fizjoterapeutą, mięsnie to mój ‘chleb’ powszedni. Idąc dalej… nikt, ale to nikt w moich poszukiwaniach jeszcze mnie nie przekonał, co do działania tego nocnego okładania. Powiedzenie, że ‘…działa, bo działa’ albo, ‘…bo tak jest’ mnie nie zadowala. Pracując jednak, jako Terapeuta Czaszkowo-Krzyżowy Upledgera wiem również, że głęboki mechaniczny nacisk w okolicach brzusznych i/lub utrzymanie nacisku w okolicy miednicy wywołuje odruchy przywspółczulne (zwykle powiązane z odpoczynkiem i relaksacją) włącznie z synchronizacją wzorców zapisu elektroencefalograficznego (EEG), wzmożeniem aktywności nerwu błędnego. Tyle, że nie robi się tego w momencie dosłownie osiągnięcia tego stanu, jakim jest ‘głęboki sen’ tylko przed. I bądź tu mądry… gdybym ograniczał się tylko do SI… Myślę, że byłbym głupkiem i ignorantem. Nie używam kołderki, jako ‘gadgetu’ przez pryzmat mojej wiedzy oraz wewnętrzną niechęć brania udziału w ‘psychobiznesie’. Nie umiem inaczej odpowiedzieć. Mamy masę innych skutecznych narzędzi w pracy działających w ‘regulacji wrażliwych układów nerwowych’ dzieci/dorosłych. Okładanie kołderką na noc i ‘przekonanie mnie’, co do skuteczności tej ‘metody’ czeka nadal na ostateczne rozwiązanie…