Przed udaniem się na diagnozę przetwarzania sensomotorycznego dobrze jest wykluczyć wszelkie problemy medyczne. Zbadać dziecko pod kątem np. kandydozy (drożdżyca), nietolerancji pokarmowej, alergii, pasożytów czy obecność metali ciężkich. Wykluczyć problemy neurologiczne, endokrynologiczne. Warto też przyjrzeć się równowadze mikro- i makroelementów oraz poziomowi i metabolizmowi kwasów tłuszczowych. Usunięcie ‘przyczyny medycznej’ zaburzającej pracę mózgu często niejako na tyle poprawia funkcjonowanie dziecka, że ‘problem SI’ tajemniczo znikają. Niejednokrotnie zdiagnozowane dziecko bez ‘wstępnych badań’, ale z zaleceniami co zbadać szybciej idzie w terapii… i nie ma wtedy odpowiedzi, czy to w wyniku terapii czy może zmiany nawyków żywieniowych w wyniku wykrytych nietolerancji pokarmowych i lub innych rzeczy wpływających na funkcjonowanie mózgu. Muszę jednak jeszcze jedno napisać. Ta uwaga moja raczej dotyczy dzieci, które są ‘bardziej do przodu’, tzn.… jest ich więcej, są w ruchu, nie słuchają poleceń i są głośne, nie potrafią usiedzieć na miejscu (nie jest to objaw bycia niegrzecznym – bo dzieci niegrzecznych nie ma). Zawsze zadaje sobie pytanie w trakcie diagnozy. Co je nakręca ‘sensoryczna potrzeba ruchu’, aby się wyregulować, czy ‘pobudzony układ nerwowy’ męczony/dręczony od środka?! Inna bajka to dzieci, które ‘boją się ruchu albo dotyku, ale o tym może innym razem.