Fryzjer a dziecko z zaburzeniami integracji sensorycznej.

Podstawowa zasada. Przed wyprawą nie mówimy dziecku: „Nie bój się” … Mózg dziecka „nie widzi”, „nie słyszy” i „nie rozumie” słowa „NIE”. Słyszy, że jest się, czego bać i będzie ‘strasznie/ból’.

Jest swoista magia słów…, ‘podciąć’ brzmi inaczej niż ‘obciąć’. Prawda?!

Wizytę można zaplanować tak, aby w gabinecie fryzjerskim było mniej ludzi, albo zapachy produktów fryzjerskich były wywietrzone. Można wybrać się w specjalnej ‘magicznej koszulce’ zamiast korzystać z peleryny fryzjerskiej. W rękę może dziecko dostać magiczny wiatraczek z markowych sklepów dziecięcych, którym będzie zdmuchiwać ‘samo’ ewentualne końcówki włosów atakujące je. Również można zastosować ‘magiczną kołderkę’ (tylko do tej sytuacji lub podobnej, na pewno nie w trakcie snu zgodnie z moją aktualną wiedzą). W przypadku nadreaktywności słuchowej urządzenia elektryczne mogą być niewskazane. Można mieć oczywiście dziecko na kolanach, jako wsparcie w tym procesie obcinania włosów a nie, jako ‘pasy bezpieczeństwa’ w trakcie obcinania ‘wbrew woli’. Pomaga również strzyżenie członka rodziny przed dzieckiem. Jest to wpierające dla dziecka w przełamaniu trudności o ile nie będzie się z tego robiło jakiegoś ‘specjalnego teatru’, który dziecko wyczuje. Należy naturalnie podejść do tematu i tylko się ‘ostrzyc’ bez specjalnej szopki.

Jest jednak coś ważniejszego… przed tym wszystkim. Dużo…, dużo wcześniej wiemy przecież, że mamy takie sensoryczne dziecko. I już jesteśmy mniemam u terapeuty w terapii…, Więc zapewne stosujemy zalecone przez terapeutę ‘procedury’ przed myciem/czesaniem włosów w postaci masaży głowy z głębokim uciskiem czaszki, uszu, szyi i twarzy.