Onanizm dziecięcy jako problem sensoryczny?!? Czy to naprawdę problem rodem z integracji sensorycznej?! No nie wiem…

Do napisania tego artykułu skłonił mnie fakt, że kolejny raz spotkałem się z twierdzeniem, że jeśli dziecko bawi się swoimi narządami płciowymi i wykonuje tzw. ‘ruchy na pieluchę’ to ma zaburzenia czucia głębokiego. To budzi moje zaniepokojenie w szerzeniu rzetelnych różnorodnych informacji o SI. Tutaj nadmienię, że określenie ‘czucie głębokie’ (propriocepcja) nie jest szczęśliwe i raczej wskazuje na ‘interocepcję’. Wracając jednak do tematu nadmienię, że…
Książkowa definicja propriocepcji (owe nieszczęśliwie tłumaczenie ‘czucie głębokie’) wiele wyjaśnia. Propriocepcja: z łaciny „proprius – swój własny”. Odnosi się do wrażeń płynących z mięśni i stawów. Propriocepcja to zmysł informujący mózg o tym, kiedy i jak mięśnie się kurczą i rozciągają, a także, kiedy i jak stawy są zginane, rozszerzane, rozciągane lub ściągane. Informacje te dają mózgowi wiedzę na temat tego, gdzie znajduje się każda część ciała i tego, w jaki sposób się porusza. Mowa siłą rzeczy jest w takim razie o mięśniach szkieletowych. Dlatego nie rozumiem, jak można mówić o zaburzeniach czucia proprioceptywnych, kiedy np. u chłopca ‘członek męski’ nie jest mięśniem szkieletowym…, to ‘ciało jamiste’. Trudno tam doszukać się proprioreceptorów?! Prawda?!? Wydawałoby się, że nazwanie zachowania dziecka ma potwierdzenie w zaburzeniach SI. Jednak tak nie jest i problem najprawdopodobniej ma inne podłoże. Cienkimi nićmi jest szyte stwierdzenie, że to problem sensoryczny związany z propriocepcją ‘nomen omen czuciem głębokim’. Masturbacja dziecięca może być rozwojowa, eksperymentalna bądź instrumentalna, to ‘zadanie specjalne’ w sumie nie dla terapeuty SI.