W moim odczuciu nauka jazdy na rowerze z bocznymi kółkami jest najgorszym rozwiązaniem, jakie może być. Skręt na rowerze w dużej mierze polega na tym, że trzeba 'położyć’ się w zakręt. Najlepiej to widać przyglądając się jeżdżącym na motorze przy dużych prędkościach. Dlatego kółka boczne przeszkadzają w nauce prawidłowego 'nawyku ruchowego’. Efekt jazdy na 4 kółkach jest taki, że rower wychylany jest w stronę przeciwną od zakrętu aż dosłownie pali/trze się zewnętrzne małe kółko od tarcia w wyniku siły odśrodkowej. Dziecko przyjmuje nieprawidłową pozycję (rysunek na dole) , czyli uczy się mózg ‘złego nawyku ruchowego’. Przykładowo w zakręcie w lewo rower wychyla w prawo a ciało w lewo. Tak niestety po usunięciu małych kółek nie idzie jechać. Odkręcenie kółka powoduje nową sytuację, z którą 'niezgrany’ mózg ma problemy. Musi przeprogramowanie nawyk ruchowy. Można to przyrównać do przesiadki z manualnej skrzyni biegów na automat i odwrotnie. Lepiej faktycznie zdemontować 'pedały i korbowód’ w rowerze. Zachęcam do hulajnogi wielkości roweru. Wchodzi na rynek w Polsce a właściwie wkracza ‘hulajnoga’, która korzeniami sięga do hulajnogi służącej do jazdy za psem pociągowym. Z przodu duże koło od roweru górskiego z tyłu wielkości roweru Wigry. Jeszcze małe wyjaśnienie… równowaga to – ‘sztuka nieruszania się’. W jeździe rowerem podczas ruchu łatwiej złapać równowagę niż podczas bycia w miejscu. Główna trudność przy nauce jazdy na rowerze to koordynacja. Czyli panowanie nad swoim ciałem poza kontrolą najwyższego piętra mózgu. Troszeczkę przebarwię. Jest to jak, przejechanie przez całe miasto samochodem nie myśląc o tym. Trudno to zrobić jak nie kontroluje się ruchów rąk i nóg bez ustawicznego myślenia gdzie są moje kończyny. Najlepiej docenić to jak się złamie się rękę lub nogę i chce się pojechać autkiem. Jak i ile człowiek się nakombinuje, żeby zdobyć ‘czynność motoryczną – prowadzenie samochodu z gipsem’ a potem tą wyuczoną czynność 'odkręcić w mozgu’ jak już gipsu się nie ma.