Stosunkowo często prowadząc szkolenia w tematyce integracji sensorycznej dowiaduję się od studentów/kursantów zgłębiających swoją wiedzę na moich zajęciach/warsztatach, że mają zaburzenia integracji sensorycznej… Jestem wtedy bardzo zdziwiony… Pierwsze, co mi przychodzi do głowy. Jakim cudem trafili na moje zajęcia/warsztaty… Ludzie wykształceni i szkolący się?! Trzeba jedno wyjaśnić, że nawet jak się ma przeprosty w łokciach i lub zmniejszone napięcie mięśniowe albo, że czegoś ‘nie lubimy’ nie stanowi o zaburzeniach przetwarzania sensorycznego. To są ‘profile sensoryczne’, każdy z nas ma swój jedyny wyjątkowy. Świat byłby nudny gdyby wszyscy byli tacy sami i jednocześnie postrzegali świat jednorodnie… Nuuudaaa… Jesteśmy istotami sensorycznymi żyjącymi w świecie sensorycznym. Ta różnorodność powoduje, że jest fajnie i radośnie.
Normą jest, że od czasu do czasu sami doświadczamy problemów z przetwarzaniem wrażeń sensorycznych (nie mylić z zaburzeniami SI). Zbyt duża bądź zbyt mała stymulacja sensoryczna dezorientuje mózg i powoduje chwilowy dyskomfort.
Choroba, zmęczenie i stres również mogą zakłócać płynne funkcjonowanie mózgu. Na przykład uczestniczenie w hałaśliwym i pełnym gości przyjęciu może być przytłaczające.
Pełen turbulencji lot samolotem może przeładować mózg wrażeniami gwałtownych zmian położenia.
Leżenie w łóżku podczas grypy uniemożliwia odbieranie wystarczającej liczby doświadczeń ruchowych i wywołuje poczucie słabości.
Przejście z dobrze oświetlonego pomieszczenia do ciemnego pozbawia oczy światła, a mózg – wrażeń -wzrokowych.
Brak kontroli nad sobą jest nieprzyjemny, niemniej dezorganizujące doświadczenie od czasu do czasu to coś zupełnie normalnego!!!
Zaburzenie przetwarzania sensorycznego diagnozuje się u danej osoby wtedy, gdy jej mózg jest do tego stopnia zdezorganizowany, że ma ona problemy z codziennym funkcjonowaniem. Czy taka osoba może ukończyć studia i szkolić się ‘ustawicznie’ i ‘robi doktoraty’? To pokazuje jak często ‘nie rozumiemy’ zaburzeń przetwarzania sensorycznego.